Facebok

Licznik

Prawa autorskie: spozo. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nowości na stronie spozo.pl

STRONĘ PRZENIESIONO NA :

www.travelmoto.pl


ZAPRASZAMY



  Albania

Na południe - część 2



 
      Od rana ponownie pałujemy autostrada na południe. Po zbliżeniu się do Adriatyku za miejscowością Posedarje pojawia się dosłownie lejący z nieba żar. Gdzieś około 37 stopni. Dla mnie - zimnoluba - to troszkę przesada, ale na szczęście daje się przyzwyczaić się :) Parkingi wystawione na słońce jak na patelni, pozostaje nic więcej  jak tylko grzać do przodu i to nie za wolno by chwycić trochę ochłody, choć i tak ciężko, bo gorące powietrze zamiast podczas jazdy ochładzać to jeszcze dogrzewa. 






W końcu kończą się autostrady, zjeżdżamy na wąska górska drogę (no nie całkiem taka wąską, ale dużo węższą od autostrady :)  i zatrzymujemy się przy stoisku z ... arbuzami i innymi cytrusami.
Kuszą nas swoim chłodem i soczystością, ślinka leci ... . 
Piękne czerwoniaste arbuzy ...
Oczywiście dostajemy po kawałeczku spróbować :)
Po takim pałowaniu po autostradach w upale to raj dla podniebienia ...
I tu bystry „chorwacki Italianiec” złapał dwóch frajerów, czyli nas.
Tak nas omamił, po przeliczał waluty, kursy, wagi arbuzów, wszystko razem wymieszał w jedną i drugą stronę, aż w końcu okazało się, że ... zapłaciliśmy jak za 10 arbuzów. 
Chorwacki makaroniarz orżnął nas totalnie. A my zostaliśmy z połowa arbuza, bo nie daliśmy rady więcej wciągnąć. No cóż frycowe zapłacone, została połowa arbuza. Spadamy stamtąd z drugą nie zjedzoną połówką w stronę Czarnogóry. Jeszcze z pół dnia sobie pod kaskiem wciskałem "ale frajery z nas" - trudno pierwszy i ostatni raz :)






Po drodze jedziemy przez nadmorski kawałek Bośni i Hercegowiny i łapiemy aparatem widoki Dubrownika i kilka lanserskich fot przy tablicy Montenegro. 





















Radość z przekroczonej granicy nie trwa długo. Zaburza ją koleś wynurzający się z golfa z lizakiem w łapie i macha do nas, tym razem nie chodzi o arbuza ….Ten rozdawał wydruki z ... suszarki.

Wentyl:
"Oświadczył mi, że miałem 84 na 50-tce i zawołał 30 ojro. Co ja biedny polak miałem zrobić? Rozpocząłem wyrażanie skruchy w stylu: „ płacz matki nad rozlanym mlekiem”, po czym władza zaproponowała, żeby  20 euro umieścić w schowku w drzwiach radiowozu i na tym zakończy procedurę. Na moje szczęście policmajster odebrał komórkę i pochłonięty rozmową kazał nam odjechać, myśląc ze 20 euro jest już w schowku. Później pamiętam tylko tyle, ze jeszcze nigdy mój motor tak szybko nie przyspieszał z właścicielem „bogatszym o 2 dychy”  ;-)".


Ciąg dalszy dnia spędziliśmy na objeździe Zatoki Kotorskiej – bardzo urokliwej, poszukując campingu. Praktycznie objechaliśmy prawie całą zatokę znajdując kemping jakieś 10 km za Kotorem, przy zatoce.




Po rozbiciu namiotów i krótkiej kąpieli udajemy się nad zatokę, gdzie … konsumujemy pozostałą połówkę arbuza zalanego dla odkażenia spirytusem lubuskim. A że drink był dobry zapomniałem, że się sfrajerowaliśmy.





  



Po takim drinku udajemy się na kemping, gdzie udajemy się na kemping i układamy do snu.


Następny dzień to już wjazd do Albanii - zaczyna się dziać :)


                          
<<<<  Powrót 

0 komentarze: