Nowości na stronie spozo.pl
STRONĘ PRZENIESIONO NA :
www.travelmoto.pl
ZAPRASZAMY
www.travelmoto.pl
ZAPRASZAMY
Wyjazdy, Wyprawy...
- VI zlot ADV - Roztocze
- Alpejska Przygoda 2011
- Albania odkryta, Bałkany motocyklowo
- I Rajd DTR Jeseniki 2011
- II Rajd Kocich Gór
- IZI Meeting 2011
- Wiosenne motocyklowe przejażdżki
- V zlot ADVrider - Dziwinówek
- Elefantentreffen 2011 - kolejna słoniowa wyprawa
- Wśród Rumuńskich rzeki i strumieni
- Off Road wokół komina
- Roadrunner's Race61
- Bornholm - słoneczna wyspa Bałtyku
- Amsterdam w maju – czyli jak można nisko upaść
- Elefantentreffen 2010 - czyli nasza słoniowa wyprawa
Albania
Od rana ponownie pałujemy autostrada na
południe. Po zbliżeniu się do Adriatyku za miejscowością Posedarje pojawia się
dosłownie lejący z nieba żar. Gdzieś około 37 stopni. Dla mnie - zimnoluba - to troszkę przesada, ale na szczęście daje się przyzwyczaić się :) Parkingi wystawione na słońce jak na patelni,
pozostaje nic więcej jak tylko grzać do przodu i to nie za wolno by
chwycić trochę ochłody, choć i tak ciężko, bo gorące powietrze zamiast podczas
jazdy ochładzać to jeszcze dogrzewa.
W końcu kończą się autostrady, zjeżdżamy
na wąska górska drogę (no nie całkiem taka wąską, ale dużo węższą od autostrady :) i zatrzymujemy się przy stoisku z ... arbuzami i innymi cytrusami.
Kuszą nas swoim chłodem i soczystością, ślinka leci ... .
Kuszą nas swoim chłodem i soczystością, ślinka leci ... .
Piękne czerwoniaste arbuzy ...
Oczywiście
dostajemy po kawałeczku spróbować :)
Po takim pałowaniu po autostradach w upale to raj dla podniebienia ...
I tu bystry „chorwacki Italianiec” złapał
dwóch frajerów, czyli nas.
Tak nas omamił, po przeliczał waluty, kursy, wagi
arbuzów, wszystko razem wymieszał w jedną i drugą stronę, aż w końcu okazało się, że ... zapłaciliśmy jak za 10 arbuzów.
Chorwacki
makaroniarz orżnął nas totalnie. A my zostaliśmy z połowa arbuza, bo nie daliśmy rady więcej wciągnąć. No cóż
frycowe zapłacone, została połowa arbuza. Spadamy stamtąd z drugą nie zjedzoną
połówką w stronę Czarnogóry. Jeszcze z pół dnia sobie pod kaskiem wciskałem "ale frajery z nas" - trudno pierwszy i ostatni raz :)
Po drodze jedziemy przez nadmorski kawałek Bośni i Hercegowiny i łapiemy aparatem widoki Dubrownika i kilka lanserskich fot przy tablicy Montenegro.
Radość z
przekroczonej granicy nie trwa długo. Zaburza ją koleś wynurzający się z golfa
z lizakiem w łapie i macha do nas, tym razem nie chodzi o arbuza ….Ten rozdawał
wydruki z ... suszarki.
Wentyl:
"Oświadczył mi, że miałem 84 na 50-tce i zawołał 30
ojro. Co ja biedny polak miałem zrobić? Rozpocząłem wyrażanie skruchy w stylu: „
płacz matki nad rozlanym mlekiem”, po czym władza zaproponowała, żeby 20 euro umieścić w schowku w drzwiach
radiowozu i na tym zakończy procedurę. Na moje szczęście policmajster odebrał
komórkę i pochłonięty rozmową kazał nam odjechać, myśląc ze 20 euro jest już w
schowku. Później pamiętam tylko tyle, ze jeszcze nigdy mój motor tak szybko
nie przyspieszał z właścicielem „bogatszym o 2 dychy” ;-)".
Ciąg dalszy dnia
spędziliśmy na objeździe Zatoki Kotorskiej – bardzo urokliwej, poszukując
campingu. Praktycznie objechaliśmy prawie całą zatokę znajdując kemping jakieś 10 km za Kotorem, przy zatoce.
Po rozbiciu namiotów i krótkiej kąpieli udajemy się nad zatokę, gdzie … konsumujemy pozostałą połówkę arbuza zalanego dla odkażenia spirytusem lubuskim. A że drink był dobry zapomniałem, że się sfrajerowaliśmy.
Po rozbiciu namiotów i krótkiej kąpieli udajemy się nad zatokę, gdzie … konsumujemy pozostałą połówkę arbuza zalanego dla odkażenia spirytusem lubuskim. A że drink był dobry zapomniałem, że się sfrajerowaliśmy.
Następny dzień to już wjazd do Albanii - zaczyna się dziać :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Podziel się swoją opinią na temat powyższego artykułu