Facebok

Licznik

Prawa autorskie: spozo. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nowości na stronie spozo.pl

STRONĘ PRZENIESIONO NA :

www.travelmoto.pl


ZAPRASZAMY
      
        Albania

Na południe - część 1




  A zaczęło się tak: Na wyjeździe w Rumuńskie Karpaty przy palince podjedliśmy decyzje, że kolejny wypad to będzie właśnie Albania.  Albania jako ostatnia enklawa nie skażonej cywilizacją ziemi w Europie kusiła nas od dawna. Z racji szybkich zmian jakie zachodzą w Albanii wyjazdu nie można było odkładać, tylko wziąć się w garść i pomknąć poczuć klimat orientu. 


Wyjeżdżamy we dwójkę:


Bartek - Wentyl






Łukasz - Spozo




            We wtorek (dzień przed wyjazdem) wpada Bartek (wentyl) już około 16, spakowany gotowy do wyjazdu – na szczęście ja już spakowany także. Więc wypijamy „ostatnie” przed wyjazdem piwo na Trzebnickiej ziemi i idziemy się jeszcze ochłodzić w zimnej wodzie i wypijamy jeszcze jedno „ostatnie” piwo przed wyjazdem. Okazało się że tych „ostatnich” piw było kilka. No ale w końcu idziemy spać, bo o 4 rano startujemy po przygodę. 













I tak tez się stało. O 4.30 meldujemy się tradycyjnie na tankowanie na Trzebnickim Orlenie i wyruszamy w trasę. Staramy się nie opieprzać na trasie i ciągniemy pod granice w Boboszowie ( po drodze turlamy się przez Wrocław, gdzie po lekkim deszczu zrobiło się zajebiście dziwnie ślisko), tankowanie









 i kolejne w Czechach przed granicą Austriacką. 






W Austrii pałujemy autostradami do Słowenii. Słowenia z racji że tylko kawałek przelatujemy bocznymi drogami i w Chorwacji s powrotem śmigamy autostradami. Nudy, nudy, nudy, gorąco, nudy … 




















Zjeżdżamy w stronę Adriatyku do Senj i ostatnie 30 km pokonujemy serpentynami, które przebudzają nas po dotychczasowych nudach. W Senj stajemy i rozglądamy się, pytamy o kemping. Tubylcy wskazują nam na wielki napis na tablicy pod którą stanieliśmy: Camping. No cóż po tylu godzinach nudnej napierdalanki po autobanach nie wszystko widać. Przynajmniej nam nikt nie zarzuci, że panoszymy się po Chorwacji z głowa zadarta pod górę. 
Piwko zajebiście nas chłodzi. Rozbijamy namioty 









Szybka kąpiel w Adriatyku i podziwianie okolic







































i śmigamy do kempingowego baru na piwko i coś przegryź. Zostajemy tam do późnego wieczora.



















 Przed snem jeszcze kąpiel w Adriatyku, prysznic i do śpiwora. Tej nocy pewnie jak by mnie ktoś wywlekł z namiotu to nawet bym się nie obudził – sen był kamienny. 
Pierwszy dzień minął raczej nudno, na szybkim przemieszczaniu się przez Europę, ale każdy kolejny zapowiada się coraz bardziej ciekawie :)


                        Na drugi dzień czeka nas Chorwacja, najdroższy arbuz, policja ... ale o tym w następnym odcinku  :D


                          
<<<<  Powrót 


0 komentarze: