Facebok

Licznik

Prawa autorskie: spozo. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nowości na stronie spozo.pl

STRONĘ PRZENIESIONO NA :

www.travelmoto.pl


ZAPRASZAMY

„Dobrze, że go nie znałeś, bo przyjaciela stracił byś … „ - słowa piosenki które nasuwały mi się cały czas podczas IZI Meetingu




            Trudno się rozpisywać o Izim, bo wiele już o nim napisano, wiele ciepłych słów o nim wypowiedziano zwłaszcza przez bliskich najbliższych jego przyjaciół. Był postacią barwną, odszedł młodo, ale impreza pokazała że zapamiętano go jako niesamowitą postać, o której Wszyscy pamiętają …
           
            Zjechało się wiele osób z Europy. I Niemcy, Bułgarzy, Austriacy, Węgrzy …
Przyjechaliśmy nie znając prawie nikogo, i do tego przyjechaliśmy na BMW, więc z pewną obawą wbijaliśmy się do grona Africanerów, a zostaliśmy ciepło przyjęci i wyjeżdżaliśmy z bagażem wielu nowo poznanych znajomych, niesamowitych ludzi z którymi chciało by się spotykać częściej.
            Czuć było wielkim światem, międzynarodowy gwar, klimat muzyki i urok grodzkiego zamku, pivo, chleb z pasztetem i kaszanką.
            W jednej z krótkich rozmów z Samborem chwaliłem za pozytywną organizację. Krzysztof tylko  stwierdził, ze teraz Wszyscy chwalą, a później i tak będą narzekać. Więc usilnie szukając nie znalazłem nawet kilku niedociągnięć. Nawet ogórki nie były zbyt słone. A w sobotę w nocy padał deszcz, ale okazało się że w deszczu jeszcze bardziej się rozkręcaliśmy na parkiecie J, dzięki Rudej, która nakręcała nas na maxa – niesamowita charyzma połączona z niesamowitym głosem. Na trasie off poprzewracały się drzewa, które z wysiłkiem należało ominąć (tu padłem z wycieńczenia J), ale po przeniesieniu motorów przez kilka drzew ekipa zintegrowała się całkowicie J.
            W ogóle trasa off miała w sobie „to coś”. Była zróżnicowana, ciekawa i miejscami wykańczająca, a miejscami lajtowa. I obiad po drodze był i też dobry. I wróciliśmy bez strat, żadnych połamanych nóg, czy rąk – po prostu wszyscy cali i zdrowi. Kierownik dobrze prowadził. Kowal wszystkim pomagał. Słońce świeciło. A my gnaliśmy po złotoryjskich szutrach. W ogóle duże słowa uznania dla Matjasa i Rafała za przygotowanie trasy – widać, że zadanie domowe odrobili wzorowo.
            Kuchnia też dobrze sobie radziła z takimi obżartuchami jak my. Proste dobre jedzenie tylko czekało aż zgłodniejemy i ważne, że piwo było dobre, a inne trunki tez przednio były przyjmowane.
            Trudno zebrać się po takiej imprezie by każdemu z osobna dziękować, bo wszystko zagrało. Więc podziękowania dla Wszystkich. Za organizacje, za muzykę, za zimne piwo, za przepychanie motocykla, za towarzystwo, za wrażenia, za klimat…
            Cały czas zarówno na terenie zamku jak i na trasie dało się poczuć, że duch Iziego czuwa nad nami i prowadzi nas szczęśliwie po wybojach, po drzewach, błocie … a na zamku w Grodźcu też by nikt nie zrobił sobie krzywdy i Wszyscy dobrze się bawili.















































































































































Foto: Spozo i Kowal









0 komentarze: